piątek, 9 października 2009

Gdy pierwszy raz Ją zobaczylem...

Pokazała sie nagle, za zakrętem ścieżki. Tak po prostu. Wysoka, biała, z pióropuszem na szczycie. Sagharmatha. Miejsce, gdzie mieszkają bogowie.
Chyba każdy, kto chodzi po górach, chce kiedyś zobaczyć Tą Najwyższą. Dla mnie to było dziś.
Sagharmatha (Everest) stoi na ostatnim planie. Tuż obok niego szczyty Lhotse. I niedaleko, dużo niższa, ale niesamowicie piękna wieża Ama Dablam.
Pogoda dziś rano dopisywała. Poszliśmy na drugą wycieczkę aklimatyzacyjną. Tym razem celem byl Everest View Hotel - chyba najdroższy hotel w Namche, z aparaturą tlenową w pokojach. Z hotelu podziwialiśmy widok - jak w nazwie hotelu. Potem przez Khumjung wróciliśmy do Namche na lunch. Osiągnęliśmy wysokość 3880 m. npm bez jakichś sensacji. Oczywiście wydolność organizmu jest bez porównania niższa niż 3.5 kilometra niżej. Kilka szybszych kroków pod górę powoduje zadyszkę.
Jutro opuszczamy Namche. Nie wiem, czy będzie jeszcze dostęp do internetu. Być może dopiero za kilkanaście dni, znowu w Namche.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz