piątek, 23 października 2009

Kala Pattar!

Ok. 6 rano ruszamy z Lobuche. Po 2 godzinach docieramy do Gorak Shep (5180 m. npm) i chwilę odpoczywamy. Stąd rozpoczyna się podejście na Kala Pattar. Początkowo idzie łatwo, ale po jakichś 200 m do góry robi się coraz ciężej. W sumie niewielka zmiana wysokości powoduje, ze idzie się bardzo cięzko, a im wyżej tym gorzej. Na dodatek nie wiadomo co miec na sobie. Słońce wprost pali, i kiedy nie wieje wiatr, człowiek ma ochotę zdjąć wszystko z siebie. Kiedy zaś zawieje, nie sposób sie założyć kurtki chroniącej od wiatru i ciepłego polara, tak silny i zimny jest ten wiatr.
Na górę docieram w czasie "książkowym" - 2 godziny. Mój altimetr w Garminie pokazuje 5664 m npm, choć nie zgadza się to z wysokością podaną na mapie (5545 m. npm).
Kala Pattar jest trochę jak Giewont. Każdy chce tu wejść i czasem bywa tłoczno. A w dodatku to nie tak prawdziwa góra, tylko taka turnia w jednej z bocznych grani Pumori. Dalej widać następną, ale dużo trudniej dostępną.
Widoki istotnie przepiękne. Dominuje Nuptse, który wydaje się wyższy, niż stojący na drugim planie Everest. Widać Pumori Base Camp i miejsce, gdzie w sezonie (do 15 października) znajduje się Everest Base Camp. Teraz jest tam pusto.
Lodowiec Khumbu jest w swojej płaskiej cześci całkowicie pokryty transportowanym materiałem: piachem, kamieniami, itp. Gdzieniegdzie widać niewielkie jeziorka.
Po ok 30 minutach na Kala Pattar schodzę w dół. Lunch jemy w Lobuche i ruszamy do Pheriche, gdzie docieramy wieczorem już po zmroku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz